"Starość we wszystko wierzy. Wiek średni we wszystko wątpi. Młodość wszystko wie."
Zachciało się matce matematyki...
- Tak tak, kochany - potwierdza matka zainteresowanemu sześciolatkowi - Twoja siostra jest dokładnie cztery lata od Ciebie starsza. To ile ona ma?
- No dziesięć.
Łatwizna.
Postaraj się ciekawska matko, co to chcesz tempo liczenia syna swego sprawdzić.
- No to ile będzie miała za cztery lata? (HA!)
- No przecież czternaście...
Ahaaaa...
Ale nad tym mój drogi będziesz musiał chwilkę pomyśleć...
- No dobra to ile ja będę miała lat, gdy ty będziesz miał 10 a Maja 14? Dziś mam...36.. Gwoli wyjaśnienia....
Noooo, dawaj cwaniaku...
Myśli...
- Czterdzieści...
Ale mina nietęga...
Coś się matce zdaje, że ta chwila namysłu będzie dla niej zgubna...
On nie dodawał, on...
On się załamał!
- Co jest? - Pyta matka, choć mogła się przecież ugryźć w język... No, mogła, prawda?
- Bo Tobie to już niedużo czasu zostało...
- WHAT????!!!!!
Matka wyraźnie pobudzona i załamana jednocześnie...
- Ja będę trochę płakał, wiesz.... Może nawet bardzo.
No ja myślę...
Sześcioletnia broda wyraźnie zaczyna drżeć. Matka wie, co to oznacza, ale nie sposób przerwać potoku myśli młodocianego....
- Ale nie przejmuj się, przyniosę Ci 80 kwiatków na grób, jak już umarniesz.
Cóż za ulga. Nosz... mogę spać spokojnie....
Stanęła matka na głowie, by zdusić ten dialog w zarodku. Świadoma, że może jej ten temat towarzyszyć do późnych godzin wieczornych, jeśli w porę nie zadziała....
Może - jak kiedyś - przeobrazić się w serię pytań o matczyny przyszły zgon.
Ba!
Może stać się próbą swoistej przepowiedni i wizji małego człowieka na ów temat. Bo przecież słyszała już rodzicielka z jego ust, że jak pójdzie do nieba to spadnie. Bo tam są chmury, a na nich stać się nie da. Potwierdzone jest to obserwacją młodocianego, bo przecież on leciał samolotem i widział... Spadając z nieba miała matka wylądować w nawiedzonym (no chyba przez matkę..) domu, gdzie nikt nie będzie jej lubił i wciągną ją do jakiejś maszyny. Ustalił już dzieć przewidujący kiedyś kolejność zgonów naszych i z pełną powagą przedstawił ten grafik matce, gdy ta nieświadoma sytuacji właśnie odcedzała makaron... Przypadło jej drugie miejsce, według kolejności urodzeń... Ostrzegł ją, że nie ma co liczyć na telefon, kompa czy tablet w zaświatach, bo tego na pewno tam nie ma....
Dziś się udało.
Uwaga została odwrócona.
Wniosek: lepiej nie rozmawiaj matko z sześciolatkiem na temat wieku swego.
Co Cię podkusiło...? Co Cię podkusiło...
Nie mogłaś użyć cukierków, jabłek czy klocków jako przykładu....? Jak inni....
To masz za swoje!
Starucho! :-O
Biedne dziecko....musiałaś go stresować prawdą? Nie wiem czy od tego czasem nie zaczyna się kłamanie facetów gdy pytają o wiek...po cóż łamać im psychikę.
OdpowiedzUsuńBuahaha... mówisz, że mydlić oczy wieczną osiemnastką, tak od samego początku? Może to i jakaś metoda.... :D
OdpowiedzUsuń